L.B.P.
gin w destylarni Greenall
pachnie czarnymi włosami Luisa.
przyjacielu, dym z papierosów
zamienimy w szafir. o poranku
rozłożymy sieci. pozłacana bryza
rozbije się o nasze czoła. na brwiach
zakręci pył z mielonego piri-piri.
zaczekam na chwilę, w której
łódź położy falę burtą.
podniosę głowę. nie zapytam o niebo.
poczujesz przez skórę.
powiesz céu.
- mogłeś zostać w domu, Bruno.
- przecież my go nie mamy.
teraz krwawisz na beton.
nieczęsto tak mam, ale chciałbym
cię przytulić. powiedzieć,
że nie rozumiem, ale kiedyś spróbuję.
za nami tłuką butelki.
trzaskają szklane łby o ścianę.
powoli odchodzisz.
zabierasz ze sobą
fucking British weather,
a na sznurku
ciągniesz fado, jak pieska na smyczy.
4:30. Pedro odjeżdża bez słowa.
dłoń przyciska do szyby.
błyszczą alufelgi albańskich emigrantów.
noc roztapia się w wilgotnych,
szaroniebieskich gałęziach.
Pedro znika za zakrętem,
wraz z pewnością o powrocie.
gryzie od wewnątrz, jak wyrzut pragnienia.
Ele sempre gostou de guardar tudo em segredo.
-------------------------------------------------------------------------------------
* céu – (port.) niebo
* Ele sempre gostou de guardar tudo em segredo – (port.) On zawsze lubił zachowywać wszystko w tajemnicy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz