niedziela, 16 sierpnia 2015

tygodniak XXVII


to już rok bez tygodniaka. trzeba nadrobić zaległości, przesłać trochę słów 
w systemie zero-jedynkowym, odkurzyć klawiaturę. 
do wierszy zaglądałem sporadycznie. rzucił się w oczy jeden czy dwa, od czasu 
do czasu. a tego czasu wciąż mało, szczególnie w tym, 2015, roku. człowiek rozbija się pomiędzy pracą-domem-a pracą. szuka mechanika, który uczciwie zrobi i nie zabiję ceną, jak za produkty apple'a. walczy, człowiek, z notariuszami, którzy za podanie kosztu pewnej operacji notarialnej życzą sobie 250 złotych. 
to tak, jak pójść do sklepu rtv i zapłacić sprzedawcy, dajmy na to 100 złotych, 
za to, że udzieli nam informacji o cenie (bo już nie funkcjach) odbiornika radiowego. na usta cisną się same niecenzuralne kurwy. ponadto szukanie dentysty, prace porządkowe w domu, poza domem i w swojej głowie. 
z powyższego może wynikać, że to nie jest nastrój na szukanie wierszy. że to nie jest odpowiednie nastawienie. nie jest tak źle, drogi czytelniku, blogu mój. urlop trwa. to sprzyja pracy, sprzyja też czytaniu. pogoda, także ducha, dopisuje. 
wracając do tekstów. ubyło ich na portalach poetyckich. rok temu, przy wyborze zwiersza przychodziło mi czytać około 200-250 tekstów z jednego portalu, 
z jednego tygodnia. w sumie około 500-600 wierszy/tydzień. w tym tygodniu wpadło tych tekstów około 180, jak dobrze liczę. być może jest to wynik tego, że wiele osób wkleja swoje twory na portale społecznościowe, co moim zdaniem, nie sprzyja w odbiorze tekstu, ani nie sprzyja nadawcom, którzy uzyskują szczątkowe informacje o swoich wierszach. chyba, że o to właśnie chodzi?
nieduża ilość tekstów nie przełożyła się, na szczęście, na jakość. wręcz przeciwnie, bo oto zaraz gruchnę kilka tekstów, z których (przepraszam bardzo) nie mogłem zrezygnować. 

oto wybory w tygodniu XXVII (09 - 16 sierpnia 2015)



1)
























-------------------------------------------------------------------------------
Autorem tygodniaka jest Norbert Gołąb (za: link)



2)

Szkicownik. Dzień pierwszy


Cienie kładą się na dachach jak koty. Przy Largo di Torre Argentina
wprawione w ruch powietrze gęste jest od zdrad i mimozy.
Nim zdążyliśmy uwić gniazdo, kolejna wiosna obrosła w mewi puch
i kurze łapki pod oczami - nieco z beztroski, ciut z niedospania.

I tak staliśmy się pęknięciem w czasie. Napięciem między wielością a pełnią,
w której słowa - co głośniej wypowiadane - rozmazują sylwety kopuł.

Kiedy mówimy do siebie: spójrz - wtedy pocięte na warstwy miasto
z wolna stapia się w brzemienne, ciepłe ciało. To w nim zapisane są echa
wszystkich zbrodni, miękkość piersi i podbrzuszy, jednia oraz przypadkowość.
To geometria dziejów: misterne konstrukcje więźb, oprawy płócien

i siła dłuta wymierzonego w kamień niczym rostra w stronę zatoki.
Idzie noc. Wraz z nocą zjawiają się duchy. Marmur jest biały jak mleko,

a my całkiem nadzy: dwa wilcze oseski
z mlekiem matki na pyszczkach.


------------------------------------------------------------------------
Autorem tygodniaka jest raindrops (za: link)



3)



























--------------------------------------------------------------------------
Autorem tygodniaka jest Rafał Rutkowski (za: link)



4)

Podmuch

nieśmiertelne promienie żarzą się przechodzą przez
furtę klasztoru wychodzącą na dziedziniec klasztorny
gdzie zielona trawa ogród drzewa niezapominajki 
błękitne niebo niebieskie błękitne przedzielona na pół
biała gwiazda ranna biała rana
która otwiera się z której wypływają ranne 
białe

zorze zapalają się białe

jestem nieuchronną i niezbywalną i niezwykle bolesną
częścią tego procesu któremu na imię rodzina
krewni znajomi mama tata wujek ciotka babcia
dziadek Szymon goryl z błękitnego nieba
czarny goryl z podziemi i szary goryl pośrodku
i biały goryl w opozycji i biała gorilla
która rzuca się i gotowa jest pożreć i 
czarna słabsza gorilla lecz również potężna
oj jak potężna

więc jestem częścią drzewa zielonego
i różowego kwiatu i niezapominajki białej
błękitnej z rannej białej rany 
dobywa się to i tamto na przykład świat
że nie dowierzają ludzie bo są mali
nie dorastają przepraszam ale to nie to 
co chciałem powiedzieć białej gorilli
białym gorylom czarny goryl już na mnie 
obraził się

samotne mądre osiadłe szympansy mądrze
doradzają

są jeszcze ludzie jak pewien poeta
ale ludzi na razie zostawiam

ranne białe rany w nich kwiatki 

z kwiatów z ich zapachu rodzi się świętość
jaśminów

otaczam się świętością jaśminów aby
samemu napełnić się 
cały wypełnić się zapachem jaśminu
kwiatów z których czuć jak 
rozchodzi się świętość z kwiatów pachnących
czuć jak rozchodzi się świętość

unurzany po uszy w kwiatach w zapachu
w świętości klasztoru przepraszam że to
powiem Ewelinko szarego klasztoru

szary klasztor w nim kwiaty
błękitne niezapominajki
Kraków rozkwitły białym Bożym zapachem
w majowe święto wypełnia się białym 
Bożym majowym zapachem kwiatów 

chłonę jestem niewyczerpalny nieskończony
jak biały Boży podmuch białej chmury zapach 

z zapachu rodzi się biała chmura i moja 
nieskończona potęga 
mogę
biała
z chmury
leją się kwiaty


-----------------------------------------------------------------------------
Autorem tygodniaka jest Michał Piętniewicz (za: link)

2 komentarze: